Wszyscy doskonale wiemy, jak wielkie ciśnienie nastało na silniki diesla w Europie od czasu, gdy na świat wyszła afera zafundowana przez Volkswagena. Większość państw dosyć rygorystycznie podeszła do ograniczenia emisji spalin w miastach oraz – co za tym idzie – ograniczenia ruchu kołowego dla samochodów wysokoprężnych (z silnikiem diesla).

Koniec diesla w Toyocie

Dodatkowym czynnikiem, mającym znaczący wpływ na decyzję Toyoty dotyczącą wycofania z Europy silników diesla jest także konsekwentnie malejące zainteresowanie silnikami dieslowskimi oraz co raz większe zainteresowanie kupujących silnikami elektrycznymi oraz bardzo ekonomicznymi hybrydami. Wycofanie z oferty silników diesla ma osiągnąć apogeum końcem tego roku.

Toyota jest pierwszym producentem tak wielkiego formatu, który zdecydował się na tak radykalny krok. Pierwsze było Porsche, które parę tygodni temu ogłosiło “śmierć dla ropniaków” .

Koniec diesla w Toyocie

Japońskiemu producentowi na pewno było o wiele łatwiej podjąć decyzję tego typu, głównie ze względu na fakt, że akurat w przypadku ich samochodów, zapotrzebowanie na silniki dieslowskie było niezbyt duże. Nie pomogła nawet adaptacja silnika z BMW, która miała miejsce kilka lat temu i w znaczący sposób przyczyniła się do redukcji emisji spalin oraz poprawy osiągów w Toyocie.

Diesle nadal będą sprzedawane w segmencie vanów, pickupów oraz w Land Cruiserach, aczkolwiek Toyota konsekwentnie zmierza w stronę hybryd, które cieszą się co raz to większą popularnością. Tylko w zeszłym roku, ponad 41% sprzedawanych japończyków stanowiły hybrydy, podczas gdy diesle zanotowały ponad 10% spadek.

Era downsizingu oraz mocno doładowanych jednostek benzynowych ze wsparciem silników elektrycznych jeszcze nie tak dawno wydawała się czystą abstrakcją. Dzisiaj to już codzienność. W sumie mi to nie przeszkadza, o ile w dalszym ciągu będzie można wjechać klasykiem bez katalizatora na teren większego miasta…