Połączenie śmiałej, kanciastej stylistyki z 23-calowymi kołami, uzupełnionymi ponad 671km pod maską sprawiło, że Lamborghini Urus jest obecnie jednym z najmniej subtelnych samochodów w sprzedaży. Dla niektórych może to jednak być nieco za mało.

No i właśnie w tym miejscu przychodzi na ratunek Manhart. Niemiecki tuner ogłosił światu, że nieco “poprawi” pierwszego SUVa od Lambo.

Naturalnie zaczęto od silnika, który teraz generuje “skromne” 801km, dzięki czemu ta kolubryna jest na chwilę obecną mocniejsza od np. Aventadora SVJ (759km/720nm). Zwiększył się także moment obrotowy, który jest bliski tysiącu (dokładniej to wynosi aktualnie 980nm). Przypominam, że wszystko to dzieje się w dużym SUVie. Zwiększenie mocy odbyło się za sprawą większych turbosprężarek, nowego układu wydechowego, a także remapa ECU. Dodano także mocniejszą, 8-biegową skrzynię biegów, która doskonale radzi sobie z taką mocą.

Zbliżamy się w sumie do końca posta, a tak naprawdę jeszczenic nie zostało powiedziane o wizualu. Oczywiście, zmiany w wyglądzie zewnętrznym również miały tutaj miejsce. Manhart wrzucił na pokład nowe felgi z ramionami typu “Y-spoke” . Błotniki zakończono nakładkami z włókna węglowego, a przód doczekał się masywnego splittera. Auto dostało także subtelną oklejkę w postaci pasów biegnących przez środek samochodu oraz kilka czerwonych akcentów. Cena? O cenie gentlemani nie rozmawiają…